Artur Maśląg pisze:
>.. Szczegółów obecnie proponowanego
> rozwiązania nie znam (bo i ich nie ma), a Ty podnosisz internetowy
> szum na podstawie jakichś doniesień medialnych.
>
...oczywiście można wyjść z założenia, by poczekać na wprowadzenie
takiego podatku (cytuję: "Na ocenę przyjdzie czas, po
oficjalnej publikacji założeń nowego podatku oraz przykładowych stawek")
a potem nad nim dyskutować lecz..znając życie zamiast dyskusji będzie
"płać i płacz" bo dysputa już nic nie da. Głupie pomysły (czytaj: pomysł
kolejnego podatku) należy - moim zdaniem - "dusić w zarodku". Jeśli do
tego miałby się przyczynić ów mój "internetowy szum" jak go nazywasz -
cieszę się.
> Tak, rozmawialiśmy, ale widzę, że zapomniałeś co wtedy pisałem
> - w szczególności, że nie jest ten podatek drogowy o którym Ty
> piszesz.
>
...tak tak - masz rację. Ten podatek drogowy nazywał się "podatkiem od
środków transportu" stanowiąc częściową metamorfozę "podatku od
wzbogacenia". Podobnie jak formą "podatku od wzbogacenia" był/jest
"podatek od czynności prawnych". Zabawy nomenklaturowe można by mnożyć,
lecz.. nie ma znaczenia jak się nazywał czy będzie nazywał. To podatek
za możliwość poruszania się pojazdem po drogach (w końcu..wliczony jest
w każdy tankowany litr). (Żeby było śmieszniej - nawet nie tylko
pojazdem, lecz również np. kosiarką spalinową po ogrodzie czy też np.
spalinową piłą łańcuchową. No ba! Ale taka piła to faktycznie wypas i
oznaka bogactwa!
Ale..to już zupełnie inny temat.)
Nie zapominajmy przy tym o akcyzie i innych obciążeniach wliczonych w
każdy tankowany litr.
>
> Nie powiedzieć, że się inaczej nazywa, a stwierdzić, że inny jest
> cel i w inny sposób są z tego redystrybuowane środki.
>
...zatem sugerujesz, iż obecnie żadna złotówka płacona w tym czy innym
podatku nie idzie na drogi? (gdyż nie ma dotąd w PL podatku o nazwie
"podatek drogowy" i nie ma podatku stricte przeznaczonego na drogi)
Niestety - muszę Cię zmartwić: obawiam się, iż nawet przy wprowadzeniu
kolejnego haraczu (powoli polskie podatki zaczynają to przypominać) nikt
Ci nie zagwarantuje, że każda pobrana złotówka trafi "na drogi".
Wiesz.. obawiam się, iż ani Ty ani ja nie mamy wpływu na redystrybucję
środków pozyskiwanych przez państwo polskie w formie podatków.
>
> Ciekaw jestem jak podatkiem w paliwie możesz wpływać na politykę
> nabywczą społeczeństwa, poprawę bezpieczeństwa, czy też uszczelnienie
> i uproszczenie (w sumie) systemu podatkowego. Taki podatek powinien
> być już dawno wprowadzony - pytanie tylko jak będzie to rozwiązane
...ja rozumiem, że TY jesteś tego ciekaw. Musisz zrozumieć jednak, iż są
jeszcze inni, którzy nie są tego ciekawi i mają już powoli dość
kolejnych podatków. I nie bardzo mają ochotę by państwo na siłę
próbowało wymuszać "poprawę bezpieczeństwa" czy ukierunkowywać ich
"politykę nabywczą". Przypuszczam, że lepiej od rządzących wiem jak
wydawać swoje środki pieniężne. I kolejne podatki tego nie zmienią. No..
oprócz tego, że w kieszeni będzie coraz mniej..
Przy okazji dopytam: co uważasz, że zmieni kolejny podatek? Hmm..
nazwałeś to poprzednio "uporządkowaniem" - a jak to sobie faktycznie
wyobrażasz? Że inne nagle znikną?
> finalnie (kwestie akcyzy, normy spalin itd.). W takich Niemczech
> można było w starym golfie założyć na własny koszt katalizator
> (nieregulowany) i od razu płaciło się dużo mniej. Można?
>
....można. Ale proponuję Ci byś popracował w owych Niemczech to może
troszkę inaczej spojrzysz na pewne sprawy. Zwłaszcza na te - jak się
mają dochody Niemców do wielkości płaconych przez nich podatków.
Może zamiast dowalać kolejne podatki w PL spróbować najpierw dojść do
poziomu dochodów rodem choćby z Niemiec?
Pominę przy tym fakt, iż moim zdaniem wprowadzanie "podatków
ekologicznych" w jakiejkolwiek formie i nazwie jest paranoją, zwłaszcza,
gdy większość świata ma to w d** i wali zanieczyszczenia w atmosferę i
glebę aż huczy. Podatki ekologiczne przy tym zaczynają przypominać
samobiczowanie z jednej strony.. a zwykłe dojenie swoich obywateli- z
drugiej. Ale..to już temat na inną dyskusję.
>
> Żaden - historię w skrócie napisałem poniżej, a teraz jestem już
> pewien, że fakty podajesz tendencyjnie.
>
heh..jako żywo przypomina mi się "Rejs": "pytania są tendencyjne"
...jeśli ta "tendencyjność" oznacza potwierdzenie faktu, iż żaden z
poprzednich rządów nie wprowadził owego podatku drogowego to.. tak -
jestem tendencyjny.
> Tak jak napisałem wcześniej - Ty nie odnosisz się do meritum sprawy,
> tylko sprawę traktujesz politykiersko/emocjonalnie.
...meritum sprawy stanowi pomysł obciążenia kierowców kolejnym podatkiem.
I nawet w przytoczonym przez Ciebie cytacie nikt z ministerstwa się z
tego nie wypiera. I o tym właśnie rozmawiamy. Jeśli chcesz to nazywać
politykierstwem - proszę bardzo.
Ja tam jestem
> względnie spokojny - żeby taki podatek wprowadzić, to musi on mieć
> racjonalne uzasadnienie i przynieść efekty makro dla Polski.
...heh. Marzyciel
> <cite>
> Ruszcie tyłki i pomóżcie tym, co próbują głośno przeciwstawić się
> kolejnemu łupieżczemu podatkowi.
> </cite>
>
> Jako żywo Twoje słowa przypominają mi:
> Pomożecie? Pomożemy!
> Jeszcze gorzej, że kojarzą mi się ostatnimi czasy nie z Gierkiem
> (o czy pamiętam), a jako żywo z zachowaniami prominentnych polityków
> PiS
>
...tiaaa. W zasadzie to masz rację, tyle tylko, że owe "Pomożecie?
Pomożemy!" dotyczyło pomocy obywateli na rzecz rządu/kraju a ja
wnioskuję o coś zupełnie przeciwnego. Słowem: jak w kawale o radiu
Erewań: nie auta a rowery i nie dają a kradną. Poza tym: analogia
trafiona w 100% ..sic!
Tak na marginesie: zaczynasz gonić w piętkę. Ja wiem, że życie byłoby
prostsze, gdyby każdy, kto ma odmienne poglądy od Ciebie był albo
komunistą albo PiSowcem (heh..choć to i tak lepiej niż Żydem czy
Masonem) ale.. rzeczywistość jest bardziej skomplikowana
Partia,
której sympatyzuję nie ma posłów w obecnym sejmie. I bynajmniej nie jest
to LPR czy Samoobrona
>
> Nie musisz się zgadzać z tezami tam przedstawionymi, ale polecam
> powściągliwość w wyciąganiu wniosków - w szczególności zastanowienie
> się nad podstawą "bo mi się należy".
>
..."bo mi się należy...kolejny PODATEK"? Tak to chciałeś ująć? Gdyż nie
widzę w moich twierdzeniach jakiegokolwiek stwierdzenia "bo mi się
należy". Raczej: "nie mam ochoty na kolejny podatek". A to ZASADNICZA
różnica.
Zwłaszcza, że nie liczysz chyba w swej naiwności na to, iż będzie ten
podatek miał charakteru "dobrowolnego opodatkowania". Bo jeśli tak by
miało być - to ani ja, ani przypuszczam inni, nie mieli by nic przeciwko
temu byś się jednostkowo dobrowolnie opodatkował.
pzdr
A.