odzież motocyklowa Witam. Znacie jakieś dobre sklepy z odzieżą i akcesoriami motocyklowymi? W Internecie jest dużo...
Instrukcja. Witam.Szukam instrukcji i serwisówki po polsku Yamaha Drag Star 650.Może ktoś mógłby...
05-29-2008, 04:45
AlFire
Gość
raport: 1250 (s)miles dokola Jeziora Michigan
Czesc,
Piatek 7 rano. Dzwoni budzik. Okay daje sobie jeszcze godzine by sie
wyspac, choc pamietam ze umawialem sie z samym soba na ta wyprawe. Zimno
na zewnarz (45F/7C). Sprawdzam pogode - ma troche padac ale niebo w
miare bezchmurne. Jest dluga podroz przede mna z checia pokonania ja w
dwa dni, choc mam zapasowy jeden czyli Niedziele. Wlasciwie sa dwa cele:
dotrzec do Milwaukee na Buell demo ride no i przede wszystkim okrazyc
Lake Michigan. Jesli sie uda to tez dotrzec do Lake Superior i jak
najwiecej czasu spedzic poza autostradami. Z drugiej strony duzo
obowiazkow domowych ktore nie moga poczekac. No i jestem umowiony z
Wojtkiem na taka sama wyprawe. Przewaza ze zawsze jak nie pojade to
potem gorzko zaluje, obowiazki - przyzekam sobie ze zalatwie w tygodniu
a z Wojtkiem i innymi na pewno bedzie okazja pojechac jeszcze raz.
9 rano - wyjazd. zaczyna padac ale na szczescie szybko udaje mi sie
przedostac na polnoc gdzie pogoda ma byc duzo lepsza. Pierwszy stop to
dealer Buell/HD pod Milwaukee - juz wczesniej sie wstepnie umowilem na
jazde probna Buell Ulysses ktory jest bardzo ciekawym motocyklem
probujacy laczyc adventure, sport, wygodny 2-up jak i lekki off-road -
czyli to co mnie interesuje. Tym razem nie zapomnialem prawka (bylem to
na jesien ale zostawilem je w domu i pocalowalem klamke :-), spotykam
Steva ktorego znam z listy USENET i juz wczesniej osobiscie spotkalem.
Idealnie trafiam bo kolejna grupka okolo 10 motocyklistow wyrusza w 10
milowa trase testowa. W sumie jazda raczej lagodna, kilka fajnych
zakretow, okazja przetestowania zawieszenie na dziurach i torach
kolejowych. Uly jest wygodny, zwrotny, zawieszenie (Showa, to samo co w
GS) przyjmuje wszelkie nierownosci bardzo dobrze. Ale to nie to - czegos
mi brakuje. Potem niespodzianka - jest mozliwosc jazdy testowej na 150HP
Buell 1125R (pierwsze zdjecie). Oczywiscie ani trasa ani moje
umiejetnosci nie pozwalaja docenic maszyny ktora brzmi genialnie. Ale
znowu cos mi nie pasuje - po prostu czuje ze to nie moja maszyna.
Daytona 675, SV-650 i moja FZ-1 jakos rezonuja z moim sercem. Te nie.
Zegnam sie z Stevem i Jego zona (obydwoje jezdza) i po lunchu uderzam na
polnoc.
Wis-con-sin jest urocze, jedzie sie dobrze, choc jest dosc zimno.
Zaskakuje mnie fakt ze motocyklisci w wiekszosci nie odpowiadaja na
pozdrowienia. Czy dlatego ze jestem na sport bike. Potem duzo na polnoc
sie to diametralnie zmienia i czesto nawet HD wychodza pierwsi z
pozdrowieniami. Widocznie tak jest. Inne spostrzezenie: zaczynam liczyc
jelenie na poboczach. W sumie na calej trasie ich naliczylem 7, a tu w
Wis-con-sin na krotkim odcinku az 4. Co ciekawe w miejscach w ktorych
bym sie totalnie nie spodziewal ze moga sie pojawiac. No cos - ryzyko
zawodowe.
Wjazd do Michigan to jak wjazd do raju. Zmienia sie krajobraz,
wszystko jaby jeszcze bardziej zadbane jak i rowniez fakt ze od tego
momentu jade wzdluz wybrzeza. W sumie jest to miejsce gdzie zaczynam
improwizowac z trasa. Mam tez lepsze pojecie o tym jak duzo mi czasu
zostalo do konca dnia. Decyduje sie na zobaczenie Lake Superior.
Dodatkowa pokusa jest droga 35 ktora wyglada na bardzo kreta jaka sie
potem okazuje. Jest tez przestrzen na pocalowanie 130MPH - ale z
kufrem trzeba uwazac - one sa tyko do 120 ale km/h :-). Jest super.
Dojezdzam dokladnie na zachod slonca do Marquette Town. Pani z motelu
daje mi wskazowki jak dojechac na Prescott's Island ktora jak to mowi
jest przepiekna. I tak rzeczywiscie jest. Tam zaczalem robic pierwsze
zdjecia.
Drugi dzien. Budze sie po 6 tej i dokanczam resztki pizzy z kolacji i
zaraz po 7am jestem na drodze. Jeszcze spie. Budzi mnie trooper a
wlasciwie trooperka - jak oni to robia ze nie sa hamscy. Pyta sie jakie
jest ogranicznie predkosci. Mowie ze 55MPH i ze jechalem 65MPH. Ona na
to ze mialem 70MPH - a i tak zwolnilem ale za malo agresywnie - po
prostu jeszcze spalem). W koncu konczy sie na milym ustnym ostrzezeniu.
I tu refleksja o predkosci. Jadac potem powiedzmy +5-10MPH wiecej niz
nakazuje ograniczenie przekonalem sie ze jest to calkowicie
subiektywna roznica pomiedzy 65MPH a 95MPH. To nie ma znaczenia i
wrazenia sa takie same jesli chodzi o jazde na dlugich prostych
odcinakch. Jedyna korzysc jazdy szybciej to ze jest sie szybciej u
celu. Jadac wolniej FZ-1 tez mniej pali - mam wynik 50MPG (4.7
l/100km) miast 46MPG (5.1 l/100km).
Jestem dalej w raju. To jest glowne uczucie ktore mi towarzyszy. To
trzeba przezyc samemu. Miejsca sa rzeczywiscie niezykle urocze. Kilka
zdjec jedynie pokazuje sama powierzechnie co tu sie dzieje i co tutaj
mamy. Niesamowite sa rzeczki wijace sie posrod lasow i lak. I tak bedzie
do polowy Michigan. Przelatuje 3.5 milowy Mackinac most. Tankuje na
najmniejszej satacji banzynowej na swiece w Bliss (zdjecie). Zatrzymuje
sie na lunch w nieoczekiwanie polskim Inn. Zaraz po przekasce (bylo
dobre ale bardzo malo) zaczyna sie 230 mil kretych tras wzdluz jeziora.
To na co czekalem od dawna.
Trzeba bardzo uwazac. Jest duzo kamieni, piasku, waska troga, nierowna
nawierzchnia, itd. Moze zaskoczyc Ale moja frezarka leci bezblednie w
tunelu drzew. I nagle niespodzianka. Moj GPS karze mi skrecic w prawo
wbrew rozsadkowi - potem sie okazalo ze minimalnie pomyliem drogi
znaczac je na za malym powiekszeniu - uzywam programu Tyre do TomTom
([Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ]). Ale okay - nie poddaje sie i
probuje poraz piewrszy raz jechac takim czyms. Droga jest coraz gorsza i
zaczyna jes typowa lesna lekko wyrownana. O dziwo - FZ-1 jest stabilna i
tnie to jak noz maslo. I tutaj najgenialniesza mysl z calej wyprawy -
jade na Alaske Yamaha. Zaloze lepsze opony (Pirelli Scorpio),
zabezpiecze przed blotem, ustawie lepiej zawieszenie. Facet przejechal
R1 caly swiat przeciez. I tak GPS "oszczedzil" mi $5K bo nie musze miec
KLR by zrobic Alaske. To jest to. Znowu poczucie ze Ktos minie prowadzi
jest bardzo glebokie.
230 mil kretych drog powoli sie koncza. Dojezdzam do miejsca gdzie sie
zaczyna highway i zostaje jakies 300 mil do domu. Robi sie pozno ale
co gorsza *zimno* - jak dojade do domu bedzie 48F (8C). Okay - nic na
sile. Decyduje sie zjesc cos i ogrzac w South Heaven. Jem najlepszego
hamburgera w moim zyciu (z blue cheese). Mam jeszcze 150 mil do domu,
odpoczalem. Chec zobaczenie siebie na dlugiej trasie jednak dominuje i
decyduje sie jechac dalej. Ustawiam autopilot na ciezarowce i
grzecznie sie tocze do domu. Robie to by uniknac policji ktoirych
naliczylem chyba z 15 w Michigan. Mimo ze jade lajtowi i tak jeden przez
5 minut jechal za mna. Ale przede wszystkim by uniknac jeleni. Jest to
jedna z regul jazdy w nocy w lesnych terenach - podazac za puszka.
Tutaj jest zarys trasy [Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ]. Gogle pokazuje ponad
100 mil mniej niz licznik mojej Yamahay ale nie uwzgledniaja demo ride
i faktu ze raz wjechalem w zly highway. W sumie bylo dokladnie 1252
mile czyli lekko ponad 2000km. Rowniez zaliczylem 20k mil (30 kkm) na
moim wewnetrznym liczniku. Trase mozna urozmaicic w Wisconsin - jest
duzo drog po ktore warto zamienic z highway's. Ale wtedy sie robi pewnie
z 1400 mil i trasa raczej na 3 dni. I tu musze dodac pewna obserwacje.
Jednym z celow tej wyprawy bylo sprawdzenie siebie wlasnie w sytuacji
ktora wymaga wielu godzin zarowno monotonnej jazdy wymieszanej z dlugimi
fragmentami ktore zmuszaja do calkowitej koncentracji. Takim byl drugi
dzien z prawie 800 milami (czyli prawie 1300km) na koncie i prawie 14h
jazdy. Jest bardzo ciekawe jak organizm reaguje, co boli a co nie jak i
nieustanny halas - tutaj sie przydaly niezastapione ear plugs - naprawde
polecam - tym bardziej ze moj Arai jest naprawde glosny. Po wielu
godzinach przybywa moze nie tyle rutyny ale iscie ciekawego
doswiadczenia jednosci czlowieka z maszyna. Zmeczenie wymusza jak
najbardziej optymalne ruchy i taki wlasnie sposob sterowanie dwoma
kolkami. Jest to niesamowite. Zchodzenie z motocykla jest bardzo dziwnym
uczuciem rozerwania. Krotkie trasy raczej nie prowadza do tego stanu.
Jeszcze pare statystyk: koszty: wacha - $120, spanie - $45, jedzonko -
$50. Dolaczam jeszcze zdjecia: [Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ] .
Stelaż ,płyta centralna Suzuki GSF 1250 Bandit - Witam wszystkich!
Bede montował płytę centralną do powyższego moto i nie mogę znależć
pasujących do niego akcesoriów.Bardzo proszę o pomoc ,pozdro...
Forum motocyklistów
Bandit 1250 Będą jakieś zmiany w 2009? - Cześć
Nie orientujecie sie czy wzorem małego Bandyty Suzuki zamierza odświeżyć
dużego Bandziora?
Oto jak będzie wyglądał mały bandzior:
...
Forum motocyklistów
Jak się ma Bandit 1250 S do Fazera FZ-1? - Zastanawiam się nad następnym moto.
Jak Wam się jeździło tymi sprzętami? Co fajne a co się nie udało
konstruktorom w tych dwóch modelach?...
Forum motocyklistów
TVN Turbo - Raport - Tor Poznan - Cześć
Właśnie naoglądałem się całe 8 minut reportażu o Torze Poznań.
Generalnie władze toru są zadowolone, że ograniczając jazdy motocyklistów,...
Forum motocyklistów
raport z wyprawy w Arizonie, USA - Witajcie,
Mialem okazje spedzic 48h praktycznie sam na sam z 2oo kilka dni temu w
Phoenix, AZ i okolicach.
Pierwsza decyzja do podjecia byl...