On 2012-07-25 15:33:06 +0200, duddits <pawel@NOSPAM.gomoto.tv> said:
>> Czyli jak ktoś zwyczajnie jeździ po mieście, to już nie powinien na
>> upierdliwości zwracać uwagi?
>
> Jeszcze jakbyś sprecyzował te "upierdliwości" to może unikniemy
> nieporozumień Ja zakładałem (nomen omen), że chodziło Ci o jego
> częste zdejmowanie/wkładanie. Dla mnie nie jest to upierdliwość.
Generalnie idzie mi o liczbę operacji, jakie trzeba wykonać przy
zakładaniu/zdejmowaniu.
Kask z otwartą szczęką stoi na półce niestabilnie, często nie mieści
się do kufra, jak się ma zwyczaj nosić w nim rękawiczki, to potrafią
wypaść, czyli do "przechowywania" lub transportu pieszego trzeba
zamknąć szczękę. Czyli przed założeniem na łeb, trzeba ją otworzyć
trzymając kask w rękach, co nie zawsze jest wygodne. A więc otwarliśmy
i zakładamy. Legendarna kompatybilność z okularami - średnia, przy
brylach na nosie a to uszko się zawinie, a to same okulary się przesuną
- i tak trzeba je poprawiać. Gorzej przy zdejmowaniu, bo mi spadały na
tyle często (w tym na glebę), że zacząłem je i tak ściągać przed
zdjęciem kasku.
Jazda z otwartą szczęką - w przypadku Grexa i C2 taka sobie frajda, bo
po pierwsze rozkład masy w połączeniu z naporem powietrza jest męczący,
po drugie zdarzało się, że na większej dziurze lub przy mocniejszym
hamowaniu szczęka opadała (czasem idealnie w pole widzenia), po trzecie
różnica w wentylacji pomiędzy otwartą szczęką, a otwartą całkowicie
samą szybą nie jest IMHO kolosalna.
Zdejmowanie - najpierw otworzyć szczękę, później zdjąć okulary, zdjąć
kask, zwykle zamknąć kask, żeby go wrzucić do kufra, czy na półkę. Niby
drobiazgi, ale powtarzane naście razy dziennie, w połączeniu z brakiem
realnie odczuwalnych zalet, prowadzą do wniosku - po wała się w to
bawić? Że można wszamać batonika lub zajarać szluga bez ściągania? Ja
tam na postoju i tak zawsze z przyjemnością zdejmuję kask, bo to w łeb
ciepło, czy pogadać słabo.
--
Pozdrawiam
de Fresz