odszkodowanie za złe oznakowanie drogi
Latem ubiegłego roku mój facet namówił mnie bym powiozła nas na wczasy nad polskie morze. To była moja pierwsza trasa zaraz po otrzymaniu prawa jazdy. Jadąc z Częstochowy droga była świetna niestety na wysokości Kowala rozpętało się piekło. Pioruny waliły na okrągło, połamane gałęzie, facet chciał mi zabrać kierownice ale walczyłam. We Włocławku zaczął się potop i na wysokości supermarketów wpadłam na nieoznakowaną wysepkę którą znad lustra wody nie było widać. Dwie opony, dwie alufelgi do wywalenia. Po zjechaniu na chodnik mąż wezwał policję, która zanim zaczęliśmy mówić co i gdzie już dobrze wiedziała co się stało. "Miała pani szczęście bo tu nawet ciężarówki urywają koła". Po chwili słychać było jak kolejne auto uderzyło kołami o krawężnik wysepki. Po spisaniu nie wiadomo czego, bez żadnego potwierdzenia co i jak wezwaliśmy z Assistance holownika i w drogę powrotną do Częstochowy, na szczęście mieliśmy drugi komplet zimówek więc założyliśmy na tył i tym razem mąż kierował nad morze. Powiadomiliśmy naszego ubezpieczyciela, ale on chciał kasować z autocasco więc zainteresowaliśmy się wykonawcy remontowanego odcinka który zrobił złe oznakowanie. Wykonawca był ubezpieczony w Warcie na kwotę powyżej 4000 zł ! Moją szkodę wyceniono na 800 zł więc sprawa wróciła do firmy remontującą drogę. Trwało to pół roku, mnóstwo telefonów, ale się udało.
|