Użytkownik "Ania" <aneczka799@wp.pl> napisał w wiadomości
news:c4ea7299-9636-4a61-bcd0-629bfe715ac5@r41g2000prr.googlegroups.com...
Miałam dzisiaj taką przygodę: jadę sobie spokojnie samochodem przez
miasto i drugim pasem mija mnie samochód policyjny P. Pani policjantka
przez otwarte okno wystawiła lizaka, więc grzecznie zatrzymałam się za
nimi. Byłam trochę zdezorientowana, bo nie bardzo wiedziałam czego
prewencja może ode mnie chcieć. Podchodzi pani policjantka prosi o
dokumenty i mówi, ze rozmawiałam przez telefon. Ja na to, że nie
rozmawiałam (faktycznie miałam bluetootha w uchu ale nie uzyskałam
połączenia). Po chwili podchodzi drugi policjant i wkurzony mówi, ze
mogę odmówić przyjęcia mandatu. Ja na to, że nie mogę przyjąć mandatu
za coś czego nie zrobiłam i żeby na mnie nie krzyczał (rzeczywiście
był o coś wkurzony). Stwierdził, ze w takim razie sprawę kierują do
sądu grodzkiego. Kiedy przyniósł mi dokumenty próbowałam mu jeszcze
wytłumaczyć, że się pomylili i nie mogę przyjąć mandatu za coś czego
nie było ale nie dało się rozmawiać. Poprosiłam więc o nazwisko i nr
służbowy (nie przedstawili się na początku).
I co w takiej sytuacji zrobić? Nawet nie poinformowali mnie jaki
mandat chcą mi wlepić tyko od razu zasugerowali odmowę przyjęcia. Mam
wrażenie, że zrobili sobie ćwiczenia albo chcieli się na kimś wyżyć.
Składać skargę? Czy tylko cierpliwie czekać na sprawiedliwość sądu?
Tylko ciekawe na jakiej postawie sąd stwierdzi czy rozmawiałam czy
nie
.
Ponoc jakas akcja jest. Mnie dzis zatrzymali pod brama firmy w ktorej
pracuje grrrrrrrrrrrrrr.
PZDr
Adam