chciałbym się wypowiedzieć, w sprawie która tak wzystkich męczy.
Mianowicie chodzi o mocne motocykle.
Ja jako świeży użytkownik sprawiłem sobie GS500. I to był dobry wybór.
Zrobiłem nim do tej pory jakieś 3000km i dziś miałem okazje przejechać się
mocniejszym sprzetem, R1 '99
Bałem się na to wsiadać, po tym czego się nasłuchałem, ale kolega (moze to
czyta - pozdrawiam) namówił mnie i tak sie zamieniliśmy sprzetami.
Odczucia - mega. Motocykl mimo 150KM wcale nie startuje spod tyłka jak
rakieta. Co więcej, kontrola gazu jest bardzo płynna, to samo z
prowadzeniem. W prownaniu do GSa mam wrażenie że płyne. zawieszenie wybiera
nierówności, nie trzeba go siłą w zakret wprowadzać (w gsie przeciwskret to
codzienność) poprostu jesdzie jak po sznurku. Moc oddaje w sposób
kontrolowany i bezpieczny. Wiadomo, też ma wady, np pozycja, która przy
mniejszych predkościach daje się we znaki, ale chce przez to powiedzieć, że
mocny motocykl to nie takie zło, jeśli ma się troche oleju we łbie i nie
odkreca sie do oporu - wtedy okazuje się, że to bardzo sympatyczne maszyny,
w których wcale nie trzeba tak czesto mieszać biegami... Do tego szerokie
opony nie latają na drodze tak jak to sie dzieje z moimi.
juz nei wspomne o kulturze pracy silnika, o zawieszeniu wspomniałem

Tak czy inaczej, jeszcze zamierzam długo moim GSem przemierzać kilometry i
zdobywac doświadczenie w jezdzie. Czy kupiłbym R1 na pierwsze moto ? NIE.
czy bym się przesiadł? pewnie tak, choć już sie z GSem związałem i lubie go.